CIA | 22
<< | ^ | >>






CZY KLASYKA MUSI ZACHWYCAĆ?

Kiedyś to powstawały same hity, a 99% nowych gier to śmiecie. Takie opinie często wygłaszają gracze tzw. starszego pokolenia. Tymczasem młodsi komputerowcy przeważnie ich nie rozumieją. Kto ma więc rację? Czy „klasyka” automatycznie oznacza produkt niemal doskonały?

GENEZA
Osoby, które dzisiaj mają po 30-35 lat, swoje chwile młodości przeżywały w okresie gwałtownego rozwoju komputerów. To na początku lat 80-tych, maszyny takie jak Commodore 64 czy ZX Spectrum wkroczyły pod strzechy. Również w Polsce marzeniem każdego nastolatka był własny komputer, a kiedy już ktoś go zdobywał, z miejsca stawał się duszą towarzystwa. Co jakiś czas jego pokój zmieniał się w miejsce spotkań całej klasy, spragnionej wirtualnej rozrywki. Dzisiaj te osoby mają, jak już pisałem, około 30 lat. Często głoszą one opinie, że najlepsze gry powstawały w latach 80-tych. Opinie, że TETRIS to gra wszechczasów nie są wcale rzadkością. Młodsi gracze, szczególnie ci w wieku do 15 lat, nie podzielają tych poglądów. Dla nich gra, która nie obsługuje akceleratorów 3D jest nic nie warta.

KONFLIKT POKOLEŃ?
Młodsze pokolenie prezentuje zupełnie inny sposób postrzegania świata niż starsze. Tak było od zawsze, nie tylko jeśli chodzi o komputery, ale pod każdym względem. Nie muszę tu chyba nikomu tłumaczyć czym jest konflikt pokoleń, który pojawia się moim zdaniem w każdej rodzinie. Dziecko nigdy nie zrozumie jak można było chodzić do szkoły w mundurkach, a rodzic nie pojmie dlaczego młodzież nosi spodnie „z krokiem przy kolanach”. Analogiczna sytuacja występuje w przypadku gier komputerowych. Kiedy dorastało (wspomniane wcześniej) starsze pokolenie, komputery było nowością, czymś nie poznanym. Wtedy wystarczało ludziom, że na ekranie jest kwadracik, którym można sterować i strzelać do prostokątów. Od wyobraźni grającego zależało czy kwadrat pozostanie figurą geometryczną, czy też przybierze postać statku kosmicznego. Właśnie takie programy, uważane były za piękne, fenomenalne, znakomite itp. Natomiast dzisiejsi gracze patrzą na sprawę zupełnie inaczej. Dla nich liczy się przede wszystkim grafika i to, czy gra posiada opcję multiplayer. Jeśli nie, to nie jest nawet warta instalacji. Nie pochwalam takich poglądów, ale nie o to tu chodzi. Chciałem mianowicie podkreślić różnice w sposobie myślenia.

TO MUSI ZACHWYCAĆ
Być może z czasem młodsi gracze zrozumieją, że ASTEROIDS czy GALAXIAN to klasyka, ale wątpię by te gry im się spodobały. Ich myślenie będzie oparte na zasadzie „to było kiedyś wielkie i ja to szanuję, ale mi się wcale nie podoba”. I tu dochodzimy do myśli przewodniej tego felietonu – czy klasyka musi zachwycać? W utworze Witolda Gombrowicza pt. Ferdydurke, nauczyciel tłumaczy uczniom: „A zatem dlaczego Słowacki wzbudza w nas zachwyt i miłość? Dlaczego płaczemy z poetą czytając ten cudny, harfowy poemat W Szwajcarii? (...) Hm... dlaczego? Dlatego, panowie, że Słowacki wielkim poetą był!”. Jakże proste rozumowanie, skoro był wielkim poetą, to jego dzieła muszą zachwycać. Skoro jakieś utwory są klasyczne, to ich autor musiał być wielkim poetą. Podobne argumenty, choć inaczej sformułowane, wytaczają starsi gracze młodszym. Tłumaczą oni, że CIVILIZATION to wielka gra i nigdy później nie powstało nic lepszego. A że młodzieży ta gra wcale nie zachwyca? „To prywatna sprawa Gałkiewicza. Jak widać Gałkiewicz nie jest inteligentny” (W. Gombrowicz, „Ferdydurke”).

STAROŚĆ NIE RADOŚĆ
Aby wszystko stało się jaśniejsze, ponownie odwołam się do literatury. Starsi również kończyli szkoły i przeżywali to samo co aktualnie przeżywają młodsi. Podobnie musieli przerabiać nudne lektury, które wcale ich nie interesowały. Oni również czytali bryki z „W pustyni i w puszczy”, nie chcąc tracić czasu na „pożeranie” wielostronicowych opisów przyrody. I pewnie nie raz klęli, że w utworach Sienkiewicza, Mickiewicza czy Słowackiego nie widzą nic nadzwyczajnego. Więcej, uważali, że są one pozbawione jakiegoś większego sensu! Tak myśli zdecydowana większość uczniów, nawet ci, którzy lojalnie przeczytali wszystkie lektury. Odszedłem trochę od głównego tematu, ale ta dygresja nie była przypadkowa. Chodzi o to, że większość osób w wieku szkolnym nie pali się do czytania „Krzyżaków” czy „Ogniem i mieczem”. Dopiero po zakończeniu edukacji niektórzy sięgają po owe powieści. Po prostu musieli do nich dojrzeć. Natomiast poloniści z zapałem wpajają młodzieży, że to klasyka rodzimej literatury i obowiązkiem każdego Polaka jest znajomość tych dzieł. Wychodzą z założenia, że jak ktoś nie przeczyta „Pana Tadeusza” w szkole, to nie zrobi tego już nigdy. Podobnie sytuacja ma się z maniakami komputerowymi. Starsi wbijają do głowy młodszym, że kto nie spędził przynajmniej kilkunastu godzin nad SIM CITY, nie jest godzien miana prawdziwego gracza. Z tym, że tutaj nie ma żadnego przymusu, i kto nie chce, nie musi grać w klasyczne tytuły. Może z czasem też sam do tego dojrzeje.
CZY TAK JEST ZAWSZE?
Wyżej wymieniłem przykłady literatury oraz głównego wątku czyli gier komputerowych. Ale jak sprawa ma się z innymi oznakami sztuki. Weźmy na ten przykład muzykę. Może mało kto słucha dziś Chopina czy Mozarta, ale chyba wszyscy wiedzą, że tacy kompozytorzy istnieli. Nie każdy musi przecież kochać pioseneczki Czerwonych Gitar, ale większość Polaków umie zanucić kilka ich szlagierów. Od nikogo nie jest również wymagana znajomość całej dyskografii Led Zeppelin, ale legendarne „Stairway To Heaven” powinni znać wszyscy. Na tym to wszystko polega. Cała ta klasyka nie musi zachwycać każdego, ale należy ją znać i co nieco o niej wiedzieć. Dotyczy to nie tylko literatury, muzyki i gier komputerowych, ale również kinematografii, rzeźbiarstwa, malarstwa itd. Czy jeśli twórczość Picassa nam się nie podoba, to nie musimy wiedzieć o jego istnieniu?

NIEWIEDZA CZY CZYSTE SPOJRZENIE?
Wielu starych graczy często pogardliwie wyraża się o kontynuacjach legendarnych tytułów. Oni prawdopodobnie nigdy nie zaakceptują TOMB RAIDER 5 czy MORTAL KOMBAT 4. Na zawsze zapamiętają tylko chwile spędzone nad pierwszymi częściami tych gier. Tymczasem młodsi oceniają wszystko z innej perspektywy i zapewne dla wielu z nich, to właśnie MK4 jest najlepszą częścią całego cyklu. Dlaczego tak jest? Ponieważ starsi patrzą na owe serie przez pryzmat pierwszych części. Weźmy np. wspomniany TR. Pierwsza część zszokowała świat, do maksimum wykorzystywała możliwości ówczesnych komputerów. TR2 został przyjęty jeszcze dosyć entuzjastycznie, ale każda kolejna odsłona była niemiłosiernie krytykowana. Za co? Za wtórność! Trzeba to powiedzieć uczciwie – kolejne części serii równie dobrze mogłyby być nazwane dodatkowymi poziomami, a nie pełnoprawnymi tytułami. Jednak gracz początkujący zobaczy TR5 i pomyśli: „fajna grafika, rozbudowane poziomy, ciekawi przeciwnicy – super gra!”. Gdyby pokazać mu potem pierwszego TOMB RAIDERA, to patrzyłby przez pryzmat „piątki”, a wtedy byłoby tak: „mierna grafa, monotonne poziomy, jakieś zwierzęta – słabizna”. I akurat w tym przypadku będzie miał rację! Jeśli ktoś zrobiłby ankietę jaka część TR jest najlepsza, to pewnie wygrałaby „jedynka”, ale taki wynik byłby kuriozalny. A to dlatego, że ostatnia część serii jest o niebo lepsza. Wtórna bo wtórna, ale jednak lepsza. W chwili wydania pierwszy TOMB RAIDER był grą szalenie innowacyjną, a część piąta nie wnosiła już nic nowego. Jednak trzeba spojrzeć na tą sprawę z dystansem i pograć godzinkę w każdą edycję TR. A następnie uczciwie odpowiedzieć sobie na pytanie, która z nich najbardziej nam się podobała. Wtedy na pewno nie wygrałaby „jedynka”.

NURTUJĄCE PYTANIE
Moim skromnym zdaniem, klasyka wcale nie musi więc zachwycać. Może rzeczywiście, w momencie powstania POLE POSITION było rewelacyjne, ale dziś już niczym nie zaskakuje. Ta gra nie może nic zaoferować młodszym graczom, starym jednocześnie proponując podróż w czasie. Czyli gdyby pokazać tą grę jakiemuś 10-latkowi, to ten pewnie leżałby na podłodze ze śmiechu, jak można było grać w „takie badziewie”. Jednak jest to jeden z pierwszych komputerowych wyścigów i wypadałoby go znać. Dlatego „gracze emerytowani” muszą chwalić stare gry i zachęcać swoich młodszych kolegów, do zapoznania się z nimi. Co by było, gdyby w szkole zniesiono lektury obowiązkowe i nikt nie musiałby ich czytać? Zapewne wyrosłoby pokolenie głąbów nie mających wyobraźni (a to dlatego, że 90% osób nie przeczytało w życiu ani jednej książki) oraz nie mających pojęcia o dawnej literaturze swojego kraju. Z komputerową rozrywką jest identycznie. Jeśli starsi gracze nie będą opowiadać młodym o starych grach, to ci drudzy nie będą mieli pojęcia o początkach komputeryzacji. A co wtedy? Zapewne za 50 lat ktoś zapytałby jak nazywała się pierwsza gra RPG. Jednak znikąd nie padłaby odpowiedź...
AloneMan