Rozsiadłem się wygodnie i zacząłem oglądać. Na początku należy powiedzieć, że omawiany tutaj obraz powstał bez wątpienia po to, aby zbić kasę na modnym temacie, a przy okazji pocieszyć i uspokoić świat po tragicznych wydarzeniach z 11.09.2001. Fabuła filmu rozgrywa się podczas wojny w Wietnamie.
Wojna jest główną osią akcji i należy rzec, że atmosfera tamtych lat wprost bije z ekranu. Widz doskonale wtapia się w klimat wojenny i z zapartym tchem obserwuje wydarzenia. Fabuła obrazu opowiada o generale (M. Gibson), który posiada żonę, dzieci i ogólnie jest szczęśliwy z życia. Pewnego dnia dostaje rozkaz dowodzenia oddziałami w Wietnamie. Dodatkowej dramaturgii temu wydarzeniu dodaje fakt, że na front zostają posłani żołnierze nowi i niedoświadczeni (dla mniej sprytnych: oznacza to dla nich prawie pewną śmierć ‘w obronie ojczyzny’). Po rozczulających pożegnaniach wojsko zostaje przetransportowane w rejon Wietnamu.