RECENZJA | 13
<< | ^ | >>




Tak już mam, że często odkładam różne rzeczy na ostatnią chwilę. Ostatnio mam wyjątkowo mało czasu (szkoła) i przy komputerze siedzę w najlepszym wypadku od czasu do czasu. Syberię miałem już od kilku tygodni, coś tam grałem, ale na pewno nie na tyle, aby móc napisać rzetelną recenzję. Do roboty zabrałem się w ostatniej chwili, na kilkanaście godzin przed moją deadline - terminem oddawania tekstów Drizitowi.

11:25, 12 godzin 35 minut do godziny '0'
Odpalam Syberię. Ostatni save jest sprzed jedenastu dni - muszę od nowa orientować się w sytuacji. O co tu w ogóle chodziło? Aha, już pamiętam - jesteśmy w malowniczej alpejskiej wiosce słynącej z produkcji robotów (ale, na litość boską, nie używajcie tego słowa przy miejscowych - są wyczuleni na tym punkcie) jako przedstawiciele pewnej Bardzo Ważnej Nowojorskiej Firmy i mamy za zadanie przejąć miejscową fabrykę.

Gdy przeczuwasz zmianę pogody, zawróć ze szlaku

Niestety, okazuje się że jej wieloletnia właścicielka opuściła ziemski padół po ponad osiemdziesięciu latach szczęśliwego życia.

12:10, 11 godzin 50 minut do godziny '0'
Po prawie godzinie gry zaczyna mnie irytować system sterowania. Niby prosty - kursor po najechaniu na przedmiot lekko się zmienia (z kółka na kółko z nie-wiadomo-czym), ale bardzo ograniczający wachlarz możliwości naszej bohaterki (Kate Walker - wg. niektórych podobnej do Lary Weller). Wciąż niedoścignionym wzorem jest tu Curse of Monkey Island - szkoda że nikt nie podchwycił tego pomysłu, łącznie z twócami Monkey 4. Ale wracamy do tematu: czułem się trochę jak wioskowy głupek któremu pokazuje się: kliknij tu, kliknij tam. Bo właściwie nic innego zrobić się tu nie da. Żadnych komentarzy, pobocznych dialogów - wszystko co można powiedzieć i zrobić tyczy się aktualnego questu. Szkoda.

14:25, 9 godzin 35 minut do godziny '0'
O fabule nie będę się rozpisywał, żeby nie psuć wam zabawy. Powiem tylko, że jest mocną stroną gry: z kilkoma wyjątkami wciąż chce się posuwać do przodu i stawiać czoła kolejnym zagadkom. No i ta grafika... świetna.

My name's Walker. Kate Walker.

Poza animacją postaci do której mam pewne zastrzeżenia (panowie, tylko roboty miały w grze chodzić w ten sposób!) wszystko jest dopieszczone i zapięte na ostatni guzik.
Po wiosce chce się chodzić tylko po to, by podziwiać spowite chmurami Alpy majaczące w tle. Niesamowite wrażenie robi poranna mgła otulająca wioskę. Troszkę gorzej sprawa wygląda z miejscowymi. Głosy dobrane są dobrze, ale dialogi wydają się trochę sztuczne i sztywne. Ale może to tylko europejska flegma?

17:00, 7 godzin do godziny '0'
Co za durna zagadka! Nie mam pojęcia, co zrobić. Ale to chyba dobrze, prawdziwych przygodówek nie przechodzi się w jeden wieczór. Robię sobię krótką przerwę. Ze zmęczenia i lekkiego znudzenia - opisane wyżej wady Syberii mocno dają się we znaki.


Rozmowa z wioskowym głupkiem

18:35, 5 godzin 25 minut do godziny '0'
Mogę chyba pokusić się o podsumowanie. Ogólnie rzecz biorąc, Syberia ma większość cech potrzebnych dobrej przygodówce - ciekawą historię, dobrze dobrane głosy i miłą dla oka grafikę. Całą zabawę z gry psuje jednak ten nieszczęsny system sterowania i liniowość fabuły. Odniosłem wrażenie, jakbym grał w wersję beta Syberii. Gdyby wyszła łatka poprawiająca te błędy jestem pewien, że spędziłbym nad tą przygodówką jeszcze niejeden wieczór. A tak... raczej zajmę się doglądaniem mojego państewka w Kolonizacji (SS-NG #1).
Genosha


Przygodówka

Microids

Cenega Poland

listopad/grudzień 2002

Pentium III 550MHz, 64MB RAM, akcelerator 3D


Pentium III 750MHz, 128MB RAM, akcelerator 3D


8    |    7    |    6

7

+ grafika
+ pomysł
+ Kate :]
- sterowanie
- liniowość
- animacja